Madera w marcu

Ponta de São Lourenço

Miłość od pierwszego kroku – Madera, która zostaje w sercu

Madera powitała nas zielenią, oceanem i spokojem, którego tak bardzo potrzebowaliśmy. Choć ten wyjazd planowaliśmy raczej jako ucieczkę od codzienności niż jako wyprawę życia, już pierwszego wieczoru poczuliśmy, że jesteśmy w miejscu, które ma w sobie coś szczególnego.

Przylecieliśmy do Funchal późnym popołudniem. Miasto przywitało nas zapachem kwiatów i lekką morską bryzą. Po szybkim zameldowaniu w hotelu ruszyliśmy na pierwszy spacer – wzdłuż Lido Promenade, aż do Praia Formosa. Szum fal, ciepły, marcowy wiatr, zapach soli w powietrzu i to trudne do opisania uczucie, że wszystko jest na swoim miejscu. Madera nie krzyczy, nie błyszczy, nie przyciąga uwagi na siłę – ona po prostu wchodzi pod skórę i zostaje w sercu na długo.

Madera w marcu – cisza przed sezonem, wiosna w powietrzu

Jeśli zastanawiasz się, czy warto odwiedzić Maderę w marcu – odpowiadam bez wahania: warto. To idealny moment, żeby zobaczyć wyspę w jej spokojniejszej odsłonie. Temperatury w ciągu dnia oscylują między 18 a 22°C, jest zielono, świeżo, zaczynają kwitnąć pierwsze bugenwille i strelicje. Nie ma jeszcze tłumów, a ceny są przyjemniejsze niż w sezonie letnim.

W ciągu dnia można spokojnie chodzić w t-shircie, a wieczorami wystarczy lekka bluza. To idealna pogoda na zwiedzanie, spacery po górach, a nawet na pierwsze kąpiele w naturalnych basenach w Porto Moniz – dla odważnych!

Ludzie, którzy tworzą klimat

Madera to nie tylko piękne krajobrazy, ale też ludzie – i to właśnie oni sprawiają, że chce się tu wracać. Są serdeczni, życzliwi, ale nie narzucający się. Uśmiechają się szczerze, nie z obowiązku. W kawiarniach nikt się nie spieszy, kelnerzy mają czas, żeby zapytać, jak ci mija dzień, a starsze panie przy kasie w sklepie chętnie porozmawiają – nawet jeśli znasz tylko kilka słów po portugalsku.

Codzienność na Maderze płynie inaczej – spokojniej, uważniej. I właśnie to uczy, jak dobrze jest czasem zwolnić.

Idealna dla par – i to bez przesady

Madera to prawdziwa perełka dla zakochanych. Wschody słońca na szczytach skąpanych obłokami chmur i zachody słońca nad oceanem, kolacje na tarasach z widokiem na fale, wspólne trekkingi lewadami przez lasy laurowe, niespieszne poranki z kawą. To nie są widokówki z katalogu – to nasza codzienność na wyspie.

Ten wyjazd był dla nas jak oddech. Po prostu razem, tu i teraz. Miejsce, które idealnie nadaje się, żeby zatrzymać się w biegu i przypomnieć sobie, jak fajnie jest być tylko we dwoje, bez codziennych obowiązków i zmartwień.

Nie można pisać o Maderze i nie wspomnieć o jedzeniu. Kuchnia wyspy jest prosta, lokalna, oparta na świeżych składnikach – i właśnie przez to genialna. Ryby i owoce morza smakują tu inaczej niż gdziekolwiek indziej. Espada z bananem? Brzmi dziwnie, ale smakuje świetnie. Espetada – wołowina na szpadzie, podawana na wiszących rusztowaniach – to obowiązkowy punkt programu.

Porcja grillowanych lapas (skałoczepów) na żeliwnej patelni, posypanych pietruszką, z plasterkiem cytryny.
Talerz z małżami ameijoas, podanymi z pietruszką, oliwą i kawałkiem cytryny.
Porcja krewetek w sosie czosnkowym na białym talerzu, udekorowana natką pietruszki.
Talerz z panierowanym filetem z ryby espada, smażonym bananem, frytkami i kolorową surówką.
Talerz z grillowanymi maderskimi szaszłykami z kurczaka i wołowiny, frytkami i świeżą surówką.

No i oczywiście poncha – lokalny drink na bazie rumu z trzciny cukrowej, miodu i cytrusów. Pije się go w małych barach, najlepiej przy zachodzie słońca.

Madera w marcu to raj dla piechurów. Sieć lewad – kanałów irygacyjnych przerobionych na ścieżki trekkingowe – pozwala zobaczyć wyspę z zupełnie innej perspektywy. Trasy prowadzą przez lasy, góry, klify, często wzdłuż wodospadów i przez tunele. Niektóre są łatwe i relaksujące, inne wymagają kondycji i pewnej odwagi, ale wszystkie są warte wysiłku.

Vereda da Ponta de São Lourenço
Levada das 25 Fontes
Vereda do Areeiro

Najpiękniejsze? Dla nas – Vereda da Ponta de São Lourenço, Levada das 25 Fontes, Vereda do Areeiro. Widoki zapierają dech, ale to, co zostaje z człowiekiem na dłużej, to uczucie wolności i radości, że robicie to razem.

Małe miasteczka, w których czas się zatrzymał

Poza Funchal warto odwiedzić mniejsze miejscowości – Ribeira Brava, Câmara de Lobos, Santana z kolorowymi domkami krytymi strzechą, Seixal czy Ponta do Sol. Każde z nich ma swój niepowtarzalny klimat, trochę inny rytm dnia, inne światło o zachodzie słońca.

Seixal
Santana

W wielu z nich życie toczy się na placu pod kościołem, przy kawiarni, w rytmie rozmów i espresso. To właśnie tam najlepiej poczuć, jak naprawdę żyją mieszkańcy Madery.

Wyspa wiecznej wiosny — nie slogan, a stan ducha

To, co mówi się o Maderze – że jest wyspą wiecznej wiosny – to nie marketing, tylko fakt. Klimat jest łagodny przez cały rok. Nie za zimno, nie za gorąco. To pogoda, która nie męczy. Taka, która pozwala być na zewnątrz, oddychać, żyć wolniej. Jak przytulny koc – nie duszący, ale otulający. Choć bywa też kapryśna.

Vibe, którego nie da się zapomnieć

Na Maderze człowiek zwalnia. Celebruje się poranki z kawą, idzie na spacer bez planu, siedzi na kamykach i patrzy na ocean. To miejsce, które uczy wdzięczności za prostotę – za to, że można po prostu być.

Nie znajdziesz tu wielkich atrakcji co krok, ale każdy dzień przynosi coś: widok, smak, zapach, uśmiech. I to zostaje w pamięci. Długo po powrocie.

Kiedy ruszasz?

Jeśli szukasz miejsca, które pozwoli wam naprawdę być razem – z dala od hałasu, na luzie, z widokiem na ocean – Madera czeka. My już wiemy, że wrócimy. A ty, kiedy planujesz swoją podróż?

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *