Dolina Kościeliska ma w sobie coś magnetycznego – są takie dni, kiedy nie przyciąga nas chęć zdobywania szczytów, ale potrzeba zanurzenia się w jej tajemniczy, pełen historii świat. Choć był to już kolejny raz na tym szlaku, tym razem odkryliśmy go w zupełnie innej odsłonie. Tak właśnie zaczęła się nasza przygoda – w klasycznej, ale absolutnie niebanalnej Dolinie Kościeliskiej, która tego dnia odsłoniła przed nami swoje bardziej dzikie, jaskiniowe oblicze.
Dolina Kościeliska – historia
Dolina Kościeliska to jedno z tych miejsc, które zna chyba każdy miłośnik Tatr – nawet jeśli jeszcze tam nie był. To nie tylko jedna z najpiękniejszych dolin Tatr Zachodnich, ale też jedna z najbardziej klimatycznych. Ma w sobie coś więcej niż widoki – ma duszę.


Dawniej była trasą pasterską, miejscem wypasu owiec, a także tłem wielu legend o zbójnikach, ukrytych skarbach i tajemniczych jaskiniach. Nazwa doliny pochodzi od potoku Kościeliskiego, który malowniczo przecina jej dno, szumiąc spokojnie między kamieniami.


Szlak prowadzący przez dolinę jest szeroki i wygodny, ale niech to nikogo nie zmyli – wystarczy skręcić w bok, by trafić do dzikiego wąwozu czy mrocznej jaskini. Kościeliska jest jak tatrzańska opowieść – niby znana, a za każdym razem odkrywana na nowo.
Jaskinia Mylna – historia ciemności i zagubionych turystów
Jaskinia Mylna to jedna z najbardziej znanych jaskiń Tatr Zachodnich – i zdecydowanie jedna z tych, które budzą respekt. Została odkryta w XIX wieku przez znanego taternika i badacza gór – Jana Gwalberta Pawlikowskiego, który prowadził pierwsze eksploracje tego labiryntu.
Już wtedy zyskała opinię niełatwej – zawiła, pełna korytarzy, rozwidleń i ciasnych przejść, łatwo było w niej stracić orientację. Stąd zresztą jej nazwa – „Mylna” nie wzięła się znikąd. Przez lata stała się miejscem licznych przygód (i niestety także pomyłek), dlatego do dziś obowiązuje tu zasada: bez światła ani rusz.

Co ciekawe, niegdyś nie miała oznakowanego szlaku i zwiedzano ją „na czuja”, co tylko dodaje jej legendy. Dziś można ją przejść samodzielnie, ale charakter jaskini pozostał ten sam – surowy, tajemniczy i pełen zakamarków, które przyprawiają o szybsze bicie serca.
Wąwóz Kraków – mały, dziki fragment Tatr z legendarną drabinką
Wąwóz Kraków to jedno z tych miejsc w Tatrach, które robią ogromne wrażenie – mimo że szlak ma zaledwie kilkaset metrów długości. Ukryty nieco z boku głównej trasy Doliny Kościeliskiej, przypomina naturalny skalny korytarz, który prowadzi przez wysokie, pionowe ściany i wąskie przesmyki.

Nazwa „Kraków” pochodzi najprawdopodobniej od legendy, że dawniej zbójnicy z okolicznych jaskiń mieli tam swoją kryjówkę, a ich łupy trafiały do… królewskiego Krakowa. A może po prostu urok tego miejsca dorównuje urodzie królewskiego miasta? Trudno powiedzieć.
Wiadomo za to jedno – najbardziej charakterystycznym punktem wąwozu jest stroma, metalowa drabinka prowadząca do Jaskini Smoczej Jamy. Choć nie wygląda zbyt przyjaźnie, jej pokonanie to niezła frajda – i odrobina adrenaliny. Wąwóz Kraków, choć krótki, oferuje intensywne wrażenia i pokazuje, że nawet niskie partie Tatr potrafią zaskoczyć dzikością i klimatem.
Wędrówka przez Dolinę Kościeliską – klasyka z twistem
Wystartowaliśmy z Kir koło południa. Gwar turystów był już mocno odczuwalny. Z każdą minutą słońce świeciło coraz mocniej, a my czuliśmy, że to będzie dobry dzień.
Jaskinia Mylna – ciemność, która wciąga
Po około 40 minutach spokojnego marszu, skręciliśmy na niepozorną ścieżkę prowadzącą do jaskini Mylnej. I tu zaczęła się prawdziwa zabawa. Jaskinia nie bez powodu nosi taką nazwę – wąska, kręta, miejscami klaustrofobiczna. Gdyby nie czołówki, zostalibyśmy pogrążeni w absolutnej ciemności. A jednak – było w tym coś fascynującego. Wnętrze jaskini chłodne i wilgotne, z niskimi przejściami, przez które trzeba było się czołgać, przywitało nas zaskakującą ciszą.

To nie jest jaskinia dla każdego – brak sztucznego oświetlenia, naturalne przeszkody, a miejscami naprawdę ciasno. Ale dla nas to była czysta przygoda. Trochę adrenaliny, trochę śmiechu, trochę (przyznajemy) niepewności – bo łatwo tam stracić orientację. Ale spokojnie, szlak jest oznaczony czerwonymi kropkami, więc jak się ich trzymacie, to nie ma strachu.



Po wyjściu z jaskini światło dnia niemal raziło w oczy, ale za to nagroda była konkretna – punkt widokowy z panoramą Doliny Kościeliskiej. Zrobiliśmy chwilę przerwy, łyk wody, soczyste jabłko i ruszyliśmy dalej.


Wąwóz Kraków – mały, dziki świat z drabinką
Powrót zaplanowaliśmy przez wąwóz Kraków – jedno z naszych ulubionych miejsc w Tatrach. Szlak jest krótki, ale za to jak intensywny! Stromy, wąski, z legendarną drabinką, która – choć wygląda groźnie – nie sprawiła większych trudności. Wąwóz otoczony pionowymi ścianami sprawia, że człowiek czuje się jakby wszedł w inną rzeczywistość – cichą, surową, prawdziwą.


Na końcu czekała jeszcze Jaskinia Smocza Jama – mała, ale urocza, idealna na finał takiej przygody. U wyjścia czekał na nas niespodziewany bonus – kozica!!! Pierwszy raz udało nam się ją spotkać w Polskiej części Tatr.




Zeszliśmy z powrotem na główny szlak Kościeliskiej z uśmiechami od ucha do ucha i głowami pełnymi wrażeń. Całość zajęła nam około 3,5 godziny z przerwami na zdjęcia, odpoczynek i kontemplację górskiego piękna.


Praktyczne wskazówki – Dolina Kościeliska
- Start trasy: Kiry
- Dojazd: samochodem lub busem z Zakopanego
- Czas przejścia: ok. 3–4 godziny w wersji z jaskinią i wąwozem
- Bilety wstępu: Dolina leży na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego – obowiązuje bilet wstępu (dostępny online lub na miejscu) – 11 zł normalny, 5,5 zł ulgowy (2025 rok)
- Jaskinia Mylna jest dla odważnych – czołówka to absolutne must-have. Nie polecamy jej osobom z klaustrofobią.
- Wąwóz Kraków może być śliski po deszczu – dobre buty z bieżnikiem to podstawa.
- Szlak jest jednokierunkowy – najpierw jaskinia, potem wąwóz. Warto iść zgodnie z ruchem turystycznym.
- Unikajcie weekendów – szlak jest popularny i łatwo stracić jego dzikość w tłumie.
Podsumowanie – dlaczego warto wybrać tę trasę
Ta wyprawa przypomniała nam, dlaczego tak bardzo kochamy Tatry – nie tylko za panoramy i szczyty, ale też za te mniej oczywiste zakamarki, które pozwalają odkrywać górską magię na nowo. Jeśli szukacie czegoś więcej niż spacer Doliną Kościeliską, polecamy ten wariant z całego serca – z lekką nutą adrenaliny i mnóstwem zachwytu.
Masz ochotę na więcej zajrzyj jeszcze tutaj.
Dodaj komentarz