Od południowego spokoju po klify północy – nasze Korfu w pigułce
Czy można zakochać się w miejscu już pierwszego dnia? Korfu udowodniło nam, że tak. Wystarczy chwila, by poczuć, że tu wszystko dzieje się inaczej – wolniej, spokojniej i bardziej zmysłowo. Wiosenna podróż na Korfu wiosną była jak oddech po długiej zimie. Cztery dni wypełnione były kontrastami: od dzikich plaż po stromizny klifów, przez zieleń natury po błękit oceanu.


Południe wyspy – bez planu, bez pośpiechu
Po przylocie późnym wieczorem i pierwszej nocy w naszym uroczym domu niedaleko plaży, obudził nas wschód słońca malujący niebo na różowo. Widok zza okna na spokojne morze był jak pocztówka z wakacji, a świeże powietrze przesycone zapachem zbliżającej się wiosny wprowadziło nas w idealny nastrój.

Tego dnia ruszyliśmy na południe Korfu. Z dala od zgiełku, od utartych szlaków i turystycznych punktów, znaleźliśmy miejsce idealne na start. Dzika przyroda, gaje oliwne, polne drogi prowadzące do ukrytych zatoczek. Minęliśmy kilka spokojnych wiosek, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej. Spotkaliśmy starszego mężczyznę przycinającego gałązki oliwne – uśmiechnął się i pomachał nam z serdecznością, którą rzadko spotyka się w bardziej turystycznych miejscach.




Znaleźliśmy plażę, na której byliśmy zupełnie sami. Tylko my, szum fal i zapach soli w powietrzu. Nie planowaliśmy niczego. Chodziliśmy boso po piasku, patrzyliśmy w morze wyczekując zachodu słońca.



Ten dzień przypomniał nam, że nie ilość atrakcji tworzy podróż, ale jakość przeżywanych chwil. Wiosna na Korfu to moment, kiedy wyspa oddycha jeszcze swoim naturalnym rytmem. Brak tłumów sprawia, że można usłyszeć własne myśli.


Północ Korfu – dramatyzm natury
Kiedy wyruszyliśmy na północ, wiedzieliśmy, że będzie inaczej. Tu krajobraz staje się bardziej surowy, drogi wąskie i kręte, a wybrzeże strome i kamieniste. Ale jakże spektakularne! Piaszczyste plaże zmieniają się w kamieniste.


Rozpoczęliśmy od odwiedzenia pięknych plaż na wschodnim i północnym wybrzeżu – spokój, krystaliczna woda, a do tego niemal brak ludzi. Zatrzymaliśmy się dłużej niż planowaliśmy.



Potem pojechaliśmy do słynnego Canal d’Amour. Choć nie byliśmy tam sami, trudno odmówić temu miejscu uroku. Zjawiskowe formacje skalne, przejrzysta woda i legenda, która sprawia, że zakochani patrzą sobie głębiej w oczy. Spacerowaliśmy nad urwiskiem, patrzyliśmy jak fale wpadają do skalnych rozpadlin.


Największe wrażenie zrobił na nas półwysep Drastis. Surowa, dzika przyroda, klify wpadające prosto do morza i widok, który zapiera dech. Szliśmy ścieżką wzdłuż krawędzi, zatrzymując się co chwilę, by zrobić zdjęcia, ale żadne z nich nie oddało tego uczucia wolności i niepokorności natury. Tuż obok przeszliśmy po „szklanym niebie” – punkcie widokowym zawieszonym nad urwiskiem. Wiało mocno, ale serce biło szybciej bardziej z zachwytu niż z lęku.


A na koniec dnia – Porto Timoni. Widok, który zna każdy, kto szuka najpiękniejszych miejsc w Grecji. Dwie zatoki spotykające się w jednym miejscu, z góry wyglądające jak z mapy marzeń. Dotarcie na punkt widokowy wymaga chwili wysiłku, ale nagroda jest bezcenna.

Dzień zakończyliśmy na Zamku Aniołów. Usiedliśmy tam, milcząc, wpatrując się w ten cud natury, ponownie przy spektakularnym zachodzie słońca.


Stolica i smaki Korfu
Ostatni dzień spędziliśmy w Kerkirze – stolicy wyspy. Miasto łączy grecki luz z weneckim stylem. Pastelowe kamienice, arkady, place z kawiarenkami. Spacer wąskimi uliczkami był jak podróż w czasie. Zajrzeliśmy do lokalnego targu, gdzie kupiliśmy przyprawy, oliwę i tradycyjne słodycze z kumkwatu. Skosztowaliśmy świeżych owoców morza i popijaliśmy kawę w kawiarence z widokiem na morze.



Zwiedziliśmy starą fortecę, zaglądnęliśmy do kościoła św. Spirydona i obserwowaliśmy życie toczące się leniwie w cieniu palm i bugenwilli. To była idealna klamra dla naszej podróży.


Praktycznie wskazówki:
- Samochód to must-have na Korfu. Bez niego trudno byłoby dotrzeć do ukrytych zakątków, a jazda, mimo że momentami wymagająca, jest prawdziwą przygodą.
- Wiosna to idealny czas – mniej turystów, zieleń i przyjemna temperatura, a do tego możliwość zobaczenia wyspy w jej naturalnym rytmie.
- Drogi potrafią być wąskie i kręte, więc warto jechać ostrożnie, ale każdy zakręt przynosi nagrodę w postaci widoków.
- Krem z filtrem obowiązkowo – słońce potrafi być bardzo intensywne nawet w kwietniu.
- Zakwaterowanie blisko natury daje niezapomniane poranki i wieczory. Nasz dom przy plaży pozwalał zasypiać przy szumie fal i budzić się z widokiem na morze.
Ciekawostki o Korfu:
- Korfu czy Kerkyra? Wyspa ma dwie nazwy. Kerkyra to grecka forma, Korfu – zachodnioeuropejska.
- Najbardziej wysunięta na zachód część Grecji, leżąca bliżej Włoch niż Aten.
- Historia jak z podręcznika – przez wieki była celem dominacji Wenecjan, Francuzów i Brytyjczyków. Każda z tych kultur zostawiła tu ślad.
- Roślinność – Korfu słynie z bujnej zieleni. Spotkać można tu drzewa oliwne, mające nawet kilkaset lat.
- Oliwa z Korfu uznawana jest za jedną z najlepszych na świecie. Ma delikatny smak i wyjątkową jakość – potwierdzamy!
- Stara część miasta Korfu znajduje się na liście Światowego dziedzictwa UNESCO.
- Wenecka architektura – szczególnie widoczna w Kerkirze, z arkadami i pastelowymi fasadami.
- James Bond – na Korfu kręcono sceny do filmu „Tylko dla Twoich Oczu” z Rogerem Moore’em.
- Likier z kumkwatu – obowiązkowy souvenir!
Korfu to wyspa kontrastów i emocji. Cisza południa i dramatyzm północy. Dzikość natury i elegancja miasta. Dla nas to miejsce, do którego z chęcią wrócimy. Bo nie tylko zachwyca, ale i uspokaja duszę. A kiedy zamykamy oczy, wciąż słyszymy szum fal i czujemy zapach oliwek niesiony wiosennym wiatrem.
Jeśli spodobała Ci się nasza opowieść o Korfu, zajrzyj również do innych naszych relacji z zagranicznych podróży – może znajdziesz inspirację na kolejną wyprawę!
Dodaj komentarz